Koci katar. Nie lekceważcie tej choroby!
Kociak, który czekał u weterynarza i miał się stać członkiem naszej rodziny, był zwierzęciem "po przejściach". Jakoś dwa tygodnie wcześniej przywieźli go do gabinetu strażnicy miejscy. Zwierzę z interwencji: obraz nędzy i rozpaczy. Mały, popiskujący, zasmarkany, zakichany, zaropiały z zainfekowanymi także świerzbem uszami. Bez mamy, bez rodzeństwa. Był na świecie ledwo miesiąc-dwa, a już musiał walczyć o życie. Koci katar to choroba o trywialnej nazwie, jednak w skutkach dramatyczna i nieustępliwa. Wiem coś o tym, bo choć odebraliśmy kociaka od weterynarza wyleczonego, to jeszcze dwa razy, przed terminami kolejnych dawek szczepionki, nagle objawiał się nam z łzawiącym i zaklejonym okiem. I trzeba było znów kuracji… Bo koci wyleczony katar lubi „wejść w geny” zwierzęcia, uaktywniać się przy stresie (np. nowy dom), osłabieniu, silnym przeżyciu. Koci katar, czyli wirusowe zakażenie górnych dróg oddechowych kotów jest groźną chorobą. Ta choroba nie ustępuje sama ...