Kiedy wziąć następnego kota?

Fot:Pixabay

Długo trwało zanim, po odejściu Prezesa, dojrzeliśmy do decyzji o kolejnym kocie. Śmierć Prezesa była niespodziewana i tragiczna, kto widział go "po" nie mógł tego widoku wyprzeć ze wspomnień. Były więc twarde deklaracje: "Nigdy więcej kota!". 


  • Jest szkoła, wedle której nowego kociaka warto wziąć nawet kilka tygodni po stracie jego poprzednika; lepiej jednak, by miał zdecydowanie inną sierść, aby nie wywoływać zbyt bolesnych wspomnień.  
  • Druga nakazuje odczekać tak długo, aż zaczniemy tęsknić nie za konkretnym kotem, ale za jakimkolwiek mruczkiem, warto wtedy też zaopiekować się maluchem ze schroniska, w poczuciu, że robimy coś dobrego nie tylko dla siebie

Z kotami tak już jest: wchodzą do domu, puszyste, zabawne i psotne. Swym tuleniem, mruczeniem, spojrzeniem zwężonych kocich oczu podbijają serca, i to wbrew głosowi rozsądku, który podpowiada: "To kot, nie istota ludzka. Nie przywiązuj się tak!". 
Potem przynoszą pod drzwi prezenty, i choć zapewne nigdy wcześniej nie cieszylibyśmy się i nie czuli tak dumni na widok gryzonia spoczywającego na wycieraczce przed drzwiami domu - teraz jesteśmy gotowi obnosić zdjęcie kociego prezentu i dowodu przywiązania po znajomych, sąsiadach, krewnych i współpracownikach. Trochę tak, jak dumni rodzice pokazują wszystkim pieluchę ufajdaną pierwszą poważną kupą noworodka! Brudna, śmierdząca maź! Ale CUDO!
Prezes podporządkował sobie nas i Carycę. Gdy go zabrakło, suka tęskniła, obwąchiwała ich stare, wspólne kąty. Wreszcie jednak powróciła do starego rytmu życia samotnej wilczycy, niepodzielnie królującej na posiadłości.
O nowym kocie zaczęliśmy mówić jakoś tak po dwóch latach, podkreślając sami przed sobą nie emocjonalną a "gospodarczą" a potrzebę posiadania go: by krety nie wróciły na działkę, myszy nie myszkowały w garażu a ptaki nauczyły się, że wiata jest miejscem, gdzie parkuje się auto, a nie zakłada gniazda. Są ludzie, którzy niechętnie przyznają się do tego, że mają kota na punkcie kota.
Miał być czarnuch... No "mniał" ;-) (Fot: Pixabay)
Zapadła decyzja a dziecko postanowiło, że chce czarnego, co przyjęto ze zrozumieniem, bo faktycznie w czarnych kotach jest jakaś magia, która w średniowieczu była powodem zguby niejednego z  nich. Drugi warunek dzieciaka - niech kot będzie ze schroniska, aby mieć pewność, że robimy naprawdę dobry uczynek.
Był koniec maja, dopiero zaczynał się sezon na koci przychówek. Byliśmy pewni, że szybko znajdzie się ktoś, kto z pocałowaniem ręki przekaże nam kociaka maści czarnej.
Nic bardziej mylnego. Ale to temat na osobny post.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Weryfikacja na właściciela kota? Nie przeszliśmy jej!

Urodziny Carycy. Kto inny kocha tak całe życie?

Kot w butach to bajka! A pies?