Obroża czy szelki? Mojemu kotu i tak wszystko jedno – pozbył się obu
Pozbył się zarówno szelek, jak i dwóch rodzajów obroży.
Zrobił to ze sprytem i cwaniactwem, o
jakie dotąd go nie podejrzewaliśmy (mówiąc szczerze, mamy go za leniucha
żyjącego wedle zasady, co by tu zrobić, aby nic nie robić).
Łatek (zwany Łajzą) lubi znikać z domu. Niby wszystkie koty
to lubią, ale gdy nasz zniknął na 4 dni, przelała się niejedna łza oraz czara
goryczy. Gdy wreszcie wrócił: wyraźnie
zmasakrowany i wygłodzony – decyzja zapadła: kupujemy obrożę, którą dokładnie opiszemy
podając numery telefonów właścicieli Łajzy. Znając jego upodobanie do
zwiedzania domostw, podwórek, komórek oraz garaży usytuowanych niekoniecznie na
własnej działce, uznaliśmy, że prędzej czy później obroża się przyda i ktoś
zadzwoni do nas z prośbą o odebranie Łajzy pomieszkującego na waleta.
Pierwszy zakup to obroża z dzwonkiem. Zamontowana na kocim
karku wedle zasady: po zapięciu ma
zostać jeszcze wolne miejsce na 2 palce (okej, te najdrobniejsze). Wybraliśmy
moment, gdy kot był zaspany i rozleniwiony (o to akurat u Łatka nie jest
trudno) i delikatnie zapieliśmy. Poczucie senności i błogości diabli wzięli. Po
zaspaniu nie było śladu, za to dolna szczęka kota ugrzęzła w wolnym miejscu
między obrożą a szyją, tym „na dwa
palce”. Zaczął się taniec- łamaniec. Kot nie potrafił przegryźć obroży, więc z
połową szczęki uwikłaną w pasek, biegał po całym domu, przy czym dzwoniło
niczym na dzwonnicy. Trudno było Łatka złapać, bo chwilowo stracił do nas
zaufanie. Ostatecznie, wyciągniętego spod stołu, uwolniliśmy z obroży.
Nie dało się jej jeszcze bardziej zmniejszyć, więc kupiliśmy
kolejną – dla kociaków, choć Łatek to już kocur pełną gębą. No i z zapięciem na
zatrzask, fachowcy zwracają bowiem uwagę, że koty lubią przeciskać się przez
płoty, krzaki i inne wystające przedmioty i mogą „zawisnąć” na obroży.
Wówczas zatrzask pod wpływem szarpania się kota i ciężaru jego ciała otworzy
się i uwolni uwięzione zwierzę. Z nowym zakupem w zanadrzu, czekaliśmy na dogodną
okazję.
Po paru dniach wyczekiwania na dobry moment, gdy Łatek znów
ospale wyciągał się na fotelu, zamontowaliśmy mu na karku obrożę. Dość ciasno. O dziwo, kot ani drgnął. Potem spał w tej
obroży, przechadzał się po domu, spożywał, znów spał… Zachowywał się, jakby nie
zauważał paska na karku, a przyznać przy okazji trzeba, że było mu do pyska w tej
biżuterii: szaro-srebrzystej, z elementami odblaskowymi (aby Łatka było widać
także w ciemności).
I w takim eleganckim pasku wyszedł na spacer. Jak na niego –
bardzo krótki, raptem czterdziestominutowy. Wrócił z tajemniczą miną. I bez
obroży.
Obrożę znalazła w nocy sąsiadka koło garażu, w którym nasz kot lubi bywać. Dostrzegła ją, bo przecież była odblaskowa. Wszystko wskazuje na to,
że Łatek (widać nie taka Łajza) opanował obsługę zatrzasku.
Pozostają więc szelki, gdyż w poradnikach piszą o nich zdecydowanie:
szelek kot nie zdejmie. Zamontowaliśmy je zgodnie z opisem. Wykonaliśmy parę
próbnych spacerów, które kot zniósł z godnością.
Ostatecznie nie ściągnął szelek, tylko wywinął się z nich. I
zamelinował pod autem. Patrzył samtąd na nas z z miną: Wyjdę, jak obiecacie, że zostawicie mój kark w
spokoju.
Obiecaliśmy trzymając za plecami krzyżowane palce.
Szelki i
obroże leżą w szufladzie.
Jeszcze nie poddaliśmy
się.
Łatek pewnie też.
- Wybierz obrożę z zatrzaskiem, nie zapięciem na dziurkę. Jeśli kot zaczepi obrożą o jakąś przeszkodę, krzaki - jest szansa, że szarpiąc się otworzy zatrzask.
- Wybierz obrożę odblaskową. Wtedy kierowca samochodu zauważy kota na poboczu.
- Podobnie postaw na odblaskowe szelki.
- Generalnie warto przekonać JAKOŚ kota do obroży i zapisać na niej swój numer telefonu. Można też kupić obrożę z adresówką.
- Dzwonek na obroży może, ale nie musi, irytować kota. Daje jednak szansę przeżycia istotom, na które kot poluje (bo zdradza jego obecność).
Komentarze
Prześlij komentarz