Obroża czy szelki? Mojemu kotu i tak wszystko jedno – pozbył się obu
Pozbył się zarówno szelek, jak i dwóch rodzajów obroży. Zrobił to ze sprytem i cwaniactwem, o jakie dotąd go nie podejrzewaliśmy (mówiąc szczerze, mamy go za leniucha żyjącego wedle zasady, co by tu zrobić, aby nic nie robić). Łatek (zwany Łajzą) lubi znikać z domu. Niby wszystkie koty to lubią, ale gdy nasz zniknął na 4 dni, przelała się niejedna łza oraz czara goryczy. Gdy wreszcie wrócił: wyraźnie zmasakrowany i wygłodzony – decyzja zapadła: kupujemy obrożę, którą dokładnie opiszemy podając numery telefonów właścicieli Łajzy. Znając jego upodobanie do zwiedzania domostw, podwórek, komórek oraz garaży usytuowanych niekoniecznie na własnej działce, uznaliśmy, że prędzej czy później obroża się przyda i ktoś zadzwoni do nas z prośbą o odebranie Łajzy pomieszkującego na waleta. Pierwszy zakup to obroża z dzwonkiem. Zamontowana na kocim karku wedle zasady: po zapięciu ma zostać jeszcze wolne miejsce na 2 palce (okej, te najdrobniejsze). Wybraliśmy...