Czym karmisz swego pupila: popiołem, mięsem czy uzależniaczami?


W dziedzinie diety nie wymyślono nic bardziej wygodnego dla właścicieli psów i kotów, niż karma sucha. Pytanie tylko: Czy ta karma jest zawsze super karmą dla psa? Pytanie też: Czy to w ogóle jest karma, czy też może anty-karma?

W samej suchej karmie nie ma nic złego. Wygoda, trwałość, łatwość w ustaleniu dziennych racji, bo zwykle na karmie są informacje ile gram karmy przysługuje dziennie psu czy kotu w zależności od jego wieku czy rasy.
Zło może pojawić się wówczas, gdy zerkniemy na ich skład. Nic dziwnego, że producenci wolą te informacje chować gdzieś po bokach toreb z karmą, pisać je małym druczkiem i niezrozumiałym językiem. Nie ma się czym chwalić. W tanich karmach, ale i w niektórych wcale nie z najniższej półki, najwięcej jest zwykle zbóż, a co za tym idzie i glutenu. Albo kukurydzy czy soi i - niestety – nie ma pewności, czy nie modyfikowanej genetycznie. Osiemdziesiąt procent, ba – nawet dziewięćdziesiąt procent takiej karmy – to produkty pochodzenia roślinnego!
Przecież pies to nie kanarek a kot to nie cielę. Raczej przy takiej diecie się rozchoruje. Logiczne, prawda?
I nagle okazuje się, że psy też mają alergie, też chorują na przewlekłe schorzenia układu pokarmowego, zapadają na raka. Czemuż tu się dziwić, skoro mięsożercy codziennie serwuje się miskę glutenu przyprawionego mięsnym aromatem i popiołem.  Przecież pies to nie kanarek a kot to nie cielę. Raczej przy takiej diecie się rozchoruje. Logiczne, prawda?

Nie ma nic złego w szukaniu towarów tanich, ja też kieruję się w znacznej mierze ceną podczas robienia zakupów. Nie zapominam przy tym o rozsądku. Zawsze czytam skład karmy, jaką kupuję swemu pupilowi. I co z tego, że w markecie są worki karmy tanie jak barszcz, bo w przeliczeniu na kilogramy wychodzi od 3 do 5 zł. Skoro w  składzie widzę: produkt pochodzenia roślinnego (czyli co: łodygi, kora?), parę E oraz popiół i ani grama czy procenta mięsa, to zadaję pytanie: Jaka to oszczędność wydawać na popiół i chemię 3-5 złotych za kilogram? Żadna!
Już lepiej kupić karmę za 12-18 zł za kilo i widzieć, że jest w niej mięso!  I to co najmniej 40%.  A nie 2 %  produktów pochodnia zwierzęcego (czyli chrząstek, skórek, może nawet kopyt…).Bywa, że z oszczędności kupuję po prostu mięso na przecenie. Gotuję dodając trochę błonnika, startej marchwi, buraków, oleju rzepakowego… Dzielę na porcje, zamrażam i sukcesywnie rozmrażam. Mój kot i pies za tym przepadają! Ja mam czyste sumienie.
Nigdy dla oszczędności nie kupuję im roślinnego brykietu.
I jeszcze jedno: jeśli karma składa się głownie z roślin, a więc i z białka pochodzenia roślinnego, to pies czy kot musi jej zjeść o wiele więcej, niż karmy z białkiem zwierzęcym. Inaczej będzie głodny.
Z oszczędności kupuję po prostu mięso na przecenie. Gotuję dodając trochę błonnika, startej marchwi, buraków, oleju rzepakowego… Dzielę na porcje
To też kwestia pewnej świadomości, jaka w społeczeństwie jest coraz większa. Jesteśmy coraz bardziej  świadomi, że zamiast wydawać majątek na leki i lekarzy oraz tracić resztki zdrowia w przychodniach i szpitalach – lepiej zadbać o zdrowa dietę, unikać chemii, konserwantów, barwników i wszelkich E, stawiać na świeży produkt z naturalnymi witaminami, dbać o udział błonnika w diecie… Zastanówmy się: jeszcze 10-20 lat temu pójście na rodzinny obiad do fast fooda było nawet cool. Teraz to obciach!
Podobnie obciachem jest serwowanie pupilowi do miski chemiczno zbożowego brykietu. Nasz pupil oczywiście wciąż będzie nas kochał, bo on nie jest świadomy tego, co wypełnia jego żołądek.  Ale my już  - jako istoty rozumne – powinnyśmy tę świadomość mieć i używać jej po to, by nie krzywdzić istoty nas kochającej. Proste!
Obciachem jest serwowanie pupilowi do miski chemicznozbożowego brykietu
I jeszcze jedno –  obecnie wizyta u lekarza weterynarii  to wydatek nawet 100-200 zł. Czyli takiej kasy, jaką kosztuje 12-kilowy worek jednej z najdroższych karm, zawierającej 80% mięsa.

Dobre rady:
  • Wybieraj karmę, gdzie w składzie masz napisane mięso (i ile procent, minimum 30-40%) a nie produkty pochodzenia mięsnego, roślinnych karm unikaj
  • Najlepiej, aby w składzie było mięso świeże. Mięso przetworzone, a szczególnie mąka kostna – ma gorzki smak. Głodny pies czy kot to może i zje, ale nie ze smakiem. Ty też wolisz jajecznicę z jajek, a nie z proszku jajecznego.
  • Dobrze, jeśli w składzie są też oleje rybne i roślinne. Są one źródłem wielonienasyconych kwasów tłuszczowych (omega-3 i omega-6), wspierających rozwój zwierząt młodych, a także funkcjonowanie układu nerwowego u zwierząt dorosłych i seniorów.
  • Mile widziany w karmie jest błonnik pochodzenia roślinnego, ale nie ze zbóż, tylko z buraków, ziemniaków, patatów i cykorii. Producent chwali się takimi składnikami, bo świadomy hodowca wie o ich wartości.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Weryfikacja na właściciela kota? Nie przeszliśmy jej!

Urodziny Carycy. Kto inny kocha tak całe życie?

Kot w butach to bajka! A pies?